Mężczyźni pojawili się w gabinetach ginekologicznych już kilkanaście lat temu, wraz z upowszechnieniem się ciążowych badań USG. Choć nie było wtedy jeszcze USG 3D ani 4D, to i tak były to momenty bardzo wzruszające dla przyszłych rodziców – chcieli być wtedy razem, bo oboje są przecież równoprawnymi rodzicami dziecka. I choć nie wszyscy ginekolodzy odnieśli się do tego z aprobatą, to dziś obecność mężczyzny podczas badań USG ciąży jest już czymś naturalnym i oczywistym.
Mężczyzna w gabinecie ginekologicznym
Jednak coraz częściej się zdarza, że partner jest obecny w gabinecie przez cały czas trwania wizyty ginekologicznej: także podczas wywiadu lekarskiego, a nawet w czasie badania ginekologicznego. Kiedyś było to nie do pomyślenia, bo przecież takie badanie jest czynnością wyjątkowo intymną. Niewątpliwie jest to ogromna zmiana obyczajowa, która z jednej strony świadczy o wielkiej otwartości między małżonkami (partnerami), co jest zjawiskiem generalnie pozytywnym. Ale z drugiej strony: czy nie jest to otwartość zbyt daleko posunięta? Czy nie narusza autonomiczności kobiety? Po co przy badaniu ginekologicznym mężczyzna? Relacja pacjentka – ginekolog też jest w pewnym sensie relacją intymną. Czy mężczyzna nie jest tam intruzem? Czy nie przeszkadza lekarzowi w pracy?
Zapytaliśmy lekarzy ginekologów, jak z ich perspektywy wygląda sprawa takich "partnerskich wizyt" i co oni o tym myślą. Odpowiedzi znajdziecie w najnowszym numerze "M jak mama" (10/2014).
Możecie też podyskutować na ten temat na forum.