Sport młodego ojca — czyli w czym rodzicom pomoże dbanie o formę

2019-11-13 10:29

Pachnące pieluchy, skrzypiący przewijak, krzywe i piszczące koło w wózku albo rosnące zęby. Rodzicielstwo to gimnastyka. Ale żeby przewietrzyć głowę, dać odpocząć piekącym mięśniom warto się czasem zmęczyć. Sportowo.

Sport młodego ojca

i

Autor: Getty Images

Ojcowie mają przegwizdane. Co prawda nie bardziej niż matki, ale sporo rzeczy nie tylko spoczywa na ich głowie, ale także na barkach. A szansą na sprawne działanie całego organizmu jest to, by o niego czasem zadbać. Naoliwić zmęczone i niewyspane ciało. Endorfinami. To one mogą na trwałe zalepić sporo dziur w zszarganych nerwach.

Biegasz, kopiesz, pedałujesz i nic wokół nie płacze. Kuszące. Ale trening bez masterplanu to jak wysyłanie kadry piłkarzy na mundial bez Lewego. Ktoś musi być gwiazdą – a w tym wypadku, masz nią być Ty. Przynajmniej przed samym sobą. Żeby zagrać w finale mundialu trzeba wygrać kilka spotkań. Tutaj jednak gra toczy się nie o bramki ale o zdrowie i niezłą sylwetkę. Mistrzostwo Świata to może nie jest, ale zasłużyć na medal to nie byle co.

Ktoś powie: a nie mam czasu, w sumie to jestem zdrowiutki jak ryba, łeee złamię sobie paznokcia. Odpowiadam: inwestycja w siebie zawsze się zwraca. Jako ojciec musisz dysponować pomocna dłonią, twardą głową i jeszcze czymś – na czym można to wszystko oprzeć. Stąd nogi i plecy – które jak wiadomo same się nie zrobią. Ale uwaga, to pułapka. Nie ma co przeginać i jak wszystko, sport w życie wprowadzać mądrze. Bez pośpiechu. Żeby z tego całego uprawiania sportu nie wynikła jakaś kontuzja [piłeczka ping-pongowa nabije Ci limo pod okiem] albo nieprzewidziany wydatek [gdy wybijesz szybę sąsiadce i nie będzie na kogo zrzucić winy].

Czytaj: Stary radzi, jak spędzać czas z dziećmi

Siłownia – jeśli jesteś nowicjuszem, a sztangi widziałeś jedynie w strongmanach to od razu poproś szefa od parę dni wolnego. Choćby nie wiem co, jeśli Twoje mięśnie nie pracowały w pełni przez ostatnie lata – to zmęczenie ich na pewno poskutkuje niedyspozycją następnego dnia. Dlatego trzeba mądrze ćwiczyć.

Nie przesadzaj z ciężarami i powtórzeniami za pierwszym razem. Krok po kroku a biceps stanie się zauważalny. Naucz się także paru słówek obowiązujących na siłowni. Zyskasz uznanie bardziej doświadczonych kolegów, którzy podpowiedzą Ci, że różnica między gryfem, a hantlem jest dość istotna. I że białko w czopkach jest dobre dla amatorów. Jeśli z kolei wolisz w samotności walczyć o lepszą formę, wyposaż się w słuchawki – takie bezprzewodowe sprawią, że nie zaplączesz się między drążkiem, a słuchawką.

Skoki Narciarskie – od razu mówię: jeśli chcesz uczyć się skoków narciarskich mając więcej niż naście lat to od razu wykupuj ubezpieczenie, lekarza i prawnika. Ten ostatni będzie po prostu Twoimi ustami, gdy media przyjadą na miejsce zdarzenia i zapytają: co to za wariat skakał na Wielkiej Krokwii w krótkich spodniach i na jednej narcie. Lekarz to wiadomo, może spróbuje uratować Ci życie, a ubezpieczenie to szansa dla rodziny, by nie żyła w biedzie, zaraz po Twoim odejściu.

Skoki narciarskie to fajna sprawa gdy oglądasz je jako kibic. Weźmiesz dzieciaki na skocznie i pokażesz Stocha, Kubackiego, Fajeczke, którzy dostają wiatr pod narty i zgarniają medale. Zjecie gofra, wypijesz grzańca i będzie super. Skakanie? Niech robią to lżejsi, młodsi, ci z większym wyskokiem. Jeśli telewizja i oglądanie nie wypełnią Twojego ducha rywalizacji, leć do piwnicy po starego peceta i uruchom Deluxe Ski Jump – parę pikseli na ekranie, a przypomina się radocha jak w podstawówce zrobiłeś Małyszem rekord na Słowenii.

Siatkówka – ktoś kto na tym sporcie totalnie się nie zna byłby gotów powiedzieć: bierze się piłkę i wali z całej siły. I ważne żeby piłka przeszła nad siatką. Generalnie okej, ale trzeba dodać do tego ciut taktyki, techniki i sił fizycznych. Bartkiem Kurkiem raczej od razu nie będziesz, ale siatkówka wzmacnia niemal wszystkie partie ciała. Robisz nie tylko kardio, ale przede wszystkim wykorzystujesz mięśnie nóg, rąk i pleców.

Bardziej zaawansowani są w stanie dopracować sobie na siatce triceps i mięśnie brzucha. Jedyną przeszkodą jest to, że potrzeba co najmniej kilkunastu podobnych chętnych, a koszt wynajęcia sali to średnio kilkanaście złotych za godzinę. Mało nie mało, ale jeśli nie pasjonujesz się podwójną krótką to portfel może zaboleć. Inna sprawa gdybyś wybrał siatkówkę plażową. Wzmocnisz nogi, ręce, opalisz się ładnie – albo spalisz twarz i barki jak zapomnisz o kremie z filtrem UV.

Tutaj uwaga na problemy domowe. Szczególnie, gdy partnerka jest miłośniczką sterylnego porządku w domu. Po grze jesteś cały z piasku, nawet po kąpieli. Niech Cię ręka boska broni nie spłukać wanny, albo zostawić torbę pełną piasku na środku przedpokoju. Po domowej awanturze możesz być mocno przygnębiony. A tłumaczenie pod tytułem – to miała być niespodzianka i zamek z piasku – nie działa. Sprawdzone.

Squash, tenis, ping-pong – sporty rakietogenne to fajna zabawa dla dwojga, o ile macie z kim zostawić bobasa. Oboje możecie zrzucić trochę energii, ujędrnić pośladki i wzmocnić obręcze barkowe. Trzeba uważać na to, jeśli między partnerami jest sportowa różnica klas. Ona grywa w Grand Prix, a Ty ostatni raz miałeś rakietkę w ręku na turnieju klasowym w szóstej klasie. Wtedy uwaga. Może to doprowadzić do niepotrzebnej kłótni i rywalizacji.

Ważna jest także nomenklatura, bo jak nazwiesz rakietę – paletką, to ktoś w przypływie nerwów może Cię nią trzasnąć w czółko. Jak się nie znasz, to się nie wypowiadaj. W sumie - przecież to wolny czas od dziecka. Nie kłóćmy się. Korzystajmy z ciszy.

Dlaczego warto?

Dbanie o formę – warto to zrobić jak należy. Czyli co zyskasz jak czasem pójdziesz się zmęczyć. Przede wszystkim jesteś zdrowy. To podstawa, gdy jesteś głową rodziny. Sport pozwala na przewietrzenie głowy, oderwanie się od problemów codzienności i co ważne może pomagać w utrzymaniu psychicznej równowagi.

Dobra forma – to najczęściej ładne ciało. A dobra klata to powód do dumy. Poczucie własnej wartości rośnie, nie myślisz o głupotach, idziesz dumny z wózkiem, w białym tiszercie bez wystającego brzucha. Synonim sukcesu. Dziecko ładne, tata ładny. Spojrzenia zazdrosnych gwarantowane. Ale uwaga, nie ma co szarżować. Matka Twojego dziecka może być zazdrosna, a tego byśmy nie chcieli.

Siła i wytrzymałość – dziecko płacze już drugą godzinę, matce ręce opadają. Trzeba malca ponosić, albo wziąć na barana i trochę się powygłupiać. Silne ręce pozwolą także na to, by sprawnie złapać bobasa, gdy ten akurat postanowi wykręcić salto na kanapie, narażając nie tylko porcelanowe pamiątki rodzinne ale także swój kręgosłup. Będziesz z automatu supermenem, a w to warto zawsze zainwestować.

Masa – masywne mięśnie to odstraszacz. Bo przecież kto z trąbiących na drodze wyskoczy do mocno zbudowanego koleżki. Nie musisz od razu stać się Pudzianem, ale siła w łapie daje pewność, że gdy rodzina znajdzie się w sytuacji zagrożenia to śmiało dasz radę załatwić sprawę. Jednak pamiętaj! Zgrywanie bohatera jest po prostu niebezpieczne. Ale przypadki chodzą po ludziach. Poza tym masz dodatkowe punkty w kolejce w biedrze, bo żaden sprytny dziadek nie wbije się przed Ciebie.

I jeszcze jedna ważna zasada – sprzątanie posportowe. Zawsze gdy w torbie po przyjściu ze sportu kiszą się mokre i przepocone gacie czy buty, to gdzieś na świecie umiera jeden promil ducha sportowego. Na nic zdadzą się próby tłumaczenia się w domu, że przecież spartańscy wojownicy jak wracali po walce na kwaterę to przecież – pierwsze co robili to nie pranie i suszenie, a raczej zasłużony odpoczynek przed telewizorem.
Ostatecznie warto także pamiętać, że może między innymi dlatego Spartanie w końcu zostali pobici.

Więcej artykułów Szymona i innych odjechanych Ojców znajdziesz na stronie jestemtwoimstarym.pl

Szymon Kępka
Szymon Kępka
Reporterski mikrofon z 8 letnim bagażem doświadczeń radiowych i telewizyjnych. Jest tam gdzie trzeba być. Rzeczy niemożliwe realizuje od ręki, cuda natychmiast, paczka pieluch w niehandlową niedzielę? - proszę bardzo! Potrafi spakować wszystko i wszystkich do passata kombi. Prywatnie ojciec kilkumiesięcznej Marii. Pieluchy przewija szybciej niż mechanicy wymieniają koła w formule jeden.