Zdarza się, że przyszła mama musi przeżywać ciążę samotnie: partner odszedł przestraszony odpowiedzialnością albo jest mężem innej kobiety i nigdy nie obiecywał, że będzie „dobrym tatusiem”. Dla większości kobiet samotność w ciąży to sytuacja przerażająca, a przynajmniej niekomfortowa. Poczucie osamotnienia, odrzucenia oraz bezradność miesza się ze wstydem przed tym, co powiedzą inni. I jeszcze ten wszechogarniający lęk: jak ja sobie sama dam radę? Czy wystarczy mi pieniędzy? A co, jeśli zachoruję?
Samotna w ciąży to oczywiście sytuacja skomplikowana, ale nie beznadziejna. Każdego roku wychodzą z niej zwycięsko tysiące kobiet na całym świecie. I choć nie jest im lekko, to są cudownymi matkami, a ich dzieci wyrastają na fantastycznych ludzi. O tym, jak przetrwać czas ciąży w pojedynkę, mówi psychiatra i psychoterapeuta dr Maja Polikowska-Herman z Kliniki Psychiatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Czy samotne macierzyństwo musi być smutne, trudne i skazane na porażkę?
– Oczywiście, że nie. Kluczową sprawą jest odcięcie się od tego, co było, i rozpoczęcie wszystkiego od nowa. Trzeba skończyć z rozpamiętywaniem przeszłości: gdybym wtedy tego nie powiedziała, gdybym zrobiła inaczej, to może bylibyśmy razem? Teraz ważne jest to, co będzie jutro i pojutrze. Trzeba myśleć pozytywnie: nie, że coś w moim życiu się zepsuło, tylko że czeka mnie coś, co wzbogaci moje życie i będzie największą radością – moje dziecko!
Czytaj:
500 zł na dziecko, becikowe i inne przywileje, na jakie mogą liczyć samotne matki
Samotna mama – gdzie szukać pomocy?
Ale świadomość bycia samotną pozostaje...
– Tak, ale kobieta powinna przestać myśleć kluczem: samotna ciąża, samotny poród, samotna matka... Jeżeli będzie widzieć siebie wyłącznie w kontekście samotności i porażki, to ta etykietka nigdy się od niej nie odczepi. Poza tym bycie samą i samotną to dwa różne stany – można żyć bez partnera, ale nie być samotną.
Jak to osiągnąć?
– Trzeba stworzyć sobie sieć kontaktów: bliskich i przyjaciół, do których zawsze można zadzwonić. Nie czujesz się samotna, jeśli zawsze możesz podnieść słuchawkę i powiedzieć komuś, że czegoś się boisz, że coś cię wkurzyło, że sobie z czymś nie radzisz i jest ci smutno. Każda mama przeżywająca ciążę w pojedynkę powinna mieć kogoś, kto z nią pojedzie do lekarza, zamieszka tuż przed porodem, żeby nie była sama, gdy zaczną się skurcze.
A co, jeśli nasze otoczenie nie potrafi nas wspierać, za to ciągle podcina nam skrzydła?
– Nie wolno tego słuchać. Takie gadanie: jak ty sobie dasz radę? Znajdź sobie kogoś, bo sama nie podołasz... – nie pomaga. To, że rodzina się martwi tym, że nie dasz sobie rady, to ich problem, nie twój. Masz prawo powiedzieć: to jest moja sprawa i jeśli mnie kochacie, to bądźcie ze mną w tych trudnych miesiącach i mnie wspierajcie. A jak nie, to nie chcę was w swoim życiu. Nie pozwólmy sobie wmówić przekonania, że nie damy sobie rady i odniesiemy porażkę.
Negatywne myślenie szkodzi?
– Oczywiście, bo podświadomość, która zanotowała, że jestem samotna i nieszczęśliwa, będzie mnie kształtować i niszczyć. Takie stygmatyzowanie może w końcu sprawić, że pojawią się w nas złość, gniew i wściekłość np. na dziecko: bo gdyby nie ono, to byłabym nadal w związku. I jeszcze jedna ważna rzecz: nie wiemy, jaka byłaby nasza ciąża, gdybyśmy przeżywały ją z partnerem. Bez względu na to, czy wychowujemy dziecko same, czy z mężem, to macierzyństwo zawsze jest trudne. Myślenie, że jakbym miała kogoś, to by było łatwiej, jest bzdurą, bo tego nie wiemy. Ile jest małżeństw czy związków „pełnych”, w których dzieje się fatalnie, nie ma miłości, szacunku? W ilu rodzinach rodzice nie mogą się dogadać w kwestii wychowywania dzieci?
Czytaj:
Dziecko bez ślubu - przywileje rodziców w związku nieformalnym
Kto jest najlepszym wsparciem dla samotnej ciężarnej?
– Zawsze należy szukać go najpierw u bliskich: rodziny, przyjaciół. Jeśli przyszła mama będzie miała z kim pogadać, wyżalić się, to będzie to dla niej cenniejsze niż pomoc specjalistów. Jeśli jednak kobieta nie ma kogoś takiego, bo zdarzają się przecież różne sytuacje, i wyraźnie sobie nie radzi, to oczywiście powinna zwrócić się do psychologa lub psychiatry. Zwłaszcza jeśli podejrzewa u siebie depresję.
Czy samotność w czasie oczekiwania na dziecko może się skończyć depresją?
– Tak, ponieważ ciąża w pewnym sensie jej sprzyja. Depresja to choroba wieloczynnikowa. Żeby na nią zachorować, trzeba mieć predyspozycje genetyczne, ale niezbędne są też czynniki, które ją wyzwolą. A to są np. hormony, które w ciąży szaleją (dotyczy to zarówno tych płciowych, jak i hormonów tarczycy), ale też długotrwały stres, o który w ciągu dziewięciu miesięcy nietrudno, zwłaszcza gdy odchodzi od nas ojciec dziecka i nasze życie się zmienia. Bardzo częste w ciąży są też zaburzenia lękowe, które mogą prowadzić do depresji. Kobieta martwi się o to, czy wystarczy jej pieniędzy, czy będzie ktoś przy niej, gdy zacznie rodzić, jak sobie da radę z wychowaniem dziecka itd.
Jakie sygnały mogą wskazywać na to, że ciężarna zaczyna cierpieć na depresję?
– Według kryteriów specjalistycznych chorobę rozpoznaje się, gdy jej objawy trwają nieprzerwanie przez dwa tygodnie. Może to być tak, że kobieta nie jest w stanie wstać rano z łóżka i leży w nim przez tydzień, ale sygnałem jest również utrata zainteresowania tym, co do tej pory lubiła robić, samą sobą (nie dba o swój wygląd, o higienę), nie dba też o dziecko, które się w niej rozwija (nie chodzi do lekarza, nie łyka witamin). To także niskie poczucie własnej wartości i obwinianie się za wszystko, poczucie beznadziejności. Oczywiście, każdy z nas ma czasem takie chwile, że jego życie wydaje mu się bezsensowne, ale ważne jest to, ile trwa taki stan i jak jest to intensywne. Jeżeli codziennie kobieta ma poczucie, że przegrała życie i nic jej nie cieszy, to musi iść do lekarza. I to nie do psychologa, który pomaga radzić sobie z emocjami, tylko do psychiatry. To on jest lekarzem, który może zdiagnozować depresję i ją leczyć – a jest to możliwe nawet w ciąży. Strategii pomocy jest kilka: farmakoterapia, czyli leki przeciwdepresyjne, czasem wystarczy sama psychoterapia albo konieczne jest i jedno, i drugie.
Kosiniakowe - co to za świadczenie i komu się należy? Wideo
A czy można zrobić coś, by takim sytuacjom w ogóle zapobiec?
– Po pierwsze: warto walczyć ze stresem i lękiem technikami relaksacyjnymi. Ja polecam jogę, która – jak dowiedziono badaniami – doskonale odpręża. Jeśli ktoś woli inne aktywności, np. fitness w ciąży – niech ćwiczy, bo sport również pozwala zapomnieć o problemach. Po drugie: ważne jest, by nie siedzieć i nie płakać, tylko wziąć sprawy w swoje ręce (oczywiście, gdy nie mamy do czynienia z depresją). Jeśli martwią nas sprawy finansowe, to pytajmy o programy socjalne, sprawdźmy, jakie zasiłki nam przysługują i na ile pieniędzy możemy liczyć po porodzie. Już teraz szukajmy w internecie sposobu np. na zarabianie w domu, z którego w przyszłości będziemy mogły skorzystać. Jeśli boimy się samotnego porodu, to poszukajmy przyjaciółki, która zgodzi się nam towarzyszyć. Jeśli ciągle płaczemy, idźmy do specjalisty, przeczytajmy artykuł, znajdźmy jakąś książkę na ten temat. Zróbmy po prostu krok do przodu.
A skupienie się na ciąży i dziecku? Może pomóc?
– Tak, ale to jednocześnie może być pułapką. Moim zdaniem zawsze ważne jest zachowanie autonomii i pamiętanie o tym, że ja jestem tak samo ważna jak dziecko. Nie można z powodu ciąży np. rzucić pracy czy zrezygnować z miłości do jakiegoś mężczyzny. Dziecko za kilka lat odejdzie, a my będziemy mieć poczucie, że poświęciłyśmy mu wszystko i teraz zostałyśmy bez niczego. Samotne matki mają też tendencję do robienia z dziecka partnera, zastępowania nim sobie całego świata. To jest działanie na swoją szkodę, ale i na szkodę dziecka, które będzie mieć w przyszłości problemy z odcięciem się od matki.