Nie chcę wracać do pracy po macierzyńskim. Jak rezygnując z pracy zawodowej, nie zrezygnować z siebie? Wywiad

2018-12-03 12:26

Choć nie mówi się o tym często, a już prawie nigdy pozytywnie, masz prawo nie chcieć wracać do pracy po urlopie macierzyńskim. O tym, jak radzić sobie z presją społeczną i dlaczego tak ważne jest, aby rezygnując z pracy zawodowej, nie rezygnować z siebie, rozmawiamy z Katarzyną Pawlikowską - ekspertką ds. społecznych i konsumenckich zachowań kobiet, autorką książki „YEStem kobietą!”

Katarzyna Pawlikowska

i

Autor: materiały prasowe

Prowadziła Pani, i nadal prowadzi, liczne badania na temat Polek – ich motywacji, zachowań, stylu życia. Czy mając tak obszerną wiedzę, można stwierdzić, dlaczego kobiety w Polsce coraz częściej nie chcą wracać do pracy po zakończeniu urlopu macierzyńskiego?

– Decyzja o zostaniu z dzieckiem jest chyba dla każdej kobiety trudna i dość złożona, dlatego też przesłanek, którymi młode mamy kierują się przy jej podejmowaniu, może być co najmniej kilka. Co ciekawe, ta tendencja wzrostowa, a mówimy o tysiącach kobiet każdego roku, które rezygnują z pracy na rzecz zajmowania się domem, nie dotyczy tylko Polski, potwierdzają to badania prowadzone także w innych europejskich krajach.

Czyli nie jest to związane z programem „500 plus”, jak bywa to czasem sugerowane?

– Nie zawsze. W niektórych krajach żłobki i przedszkola są na tyle drogie, że kobietom powrót do pracy się po prostu nie opłaca. I tu dochodzimy do tego punktu, który jest zbieżny z naszym „500 plus”. Z reguły dzisiaj w Polsce przyczyną tego, że kobiety na niskich stanowiskach nie decydują się na powrót do pracy po ciąży, jest fakt, że im się to w ogóle nie opłaca. I nie ma się co dziwić, bo to jest często bardzo prosty rachunek. Do tego dochodzi to, co czują chyba wszystkie matki: potrzeba serca, żeby zostać z dzieckiem jeszcze trochę.

A czym się kierują mamy pracujące przed ciążą na wyższych stanowiskach?

– „500 plus” nie zatrzymuje w domu kobiet, które przed zajściem w ciążę miały stabilną sytuację zawodową, pracowały na wysokich – albo nawet średnich, ale dobrze opłacanych – stanowiskach. Te kobiety, jeśli decydują się nie wracać do pracy po urlopie macierzyńskim, robią to z nieco innych pobudek: po urodzeniu dziecka odkrywają, jak wspaniałe jest macierzyństwo, jak wielka to jest miłość i wszystko inne wtedy traci nieco na znaczeniu, piramida wartości się zmienia. I kiedy zdają sobie sprawę, że po powrocie do pracy będą spędzać ze swoim dzieckiem mniej czasu, że coś z tego macierzyństwa stracą, przegapią ważne momenty z życia swojego dziecka – wtedy decydują, żeby na jakiś czas tę karierę odłożyć. 

Nie szkoda im ciężko budowanej pozycji zawodowej? Do obiegu nie tak łatwo później wrócić...

– Ale one często wcale nie rezygnują z rozwoju zawodowego. Jeśli mówimy o kobietach, które wcześniej bardzo w swoją karierę inwestowały, a które zdecydowały się na dziecko nieco później, w wieku trzydziestu, trzydziestu kilku lat – one mają światu wiele do zaoferowania, nie tylko macierzyństwo, i są tego świadome. Po pierwszym etapie zderzenia z zupełnie nową rzeczywistością i zachłyśnięcia się tą miłością do dziecka, potrafią się fantastycznie zorganizować. W pewnym momencie mówią: nie chcę wrócić tam, gdzie byłam, nie chcę już siedzieć od rana do nocy w korporacji, mam teraz inne priorytety, ale mam taki sam potencjał zawodowy, a nawet większy, bo macierzyństwo uczy pracy z wielką odpowiedzialnością za innych, kreatywności w sytuacjach kryzysowych – to jest ogromna wartość. I wtedy kiełkuje w nich pomysł, którego wcześniej, przez bezpieczeństwo korporacji, nie brały w ogóle pod uwagę: skoro nie chcę wrócić tam, gdzie pracowałam wcześniej, to może wymyślę sobie pracę taką, jaką chcę. Jest obecnie silny trend w Polsce na zakładanie własnych firm przez kobiety. Żyjemy w świecie, w którym kobiety dostały niesamowitego wiatru w żagle, i to jest wspaniałe.

Wyniki najnowszych badań socjologicznych pokazują, że coraz ważniejsza jest dla nas praca i zawodowy rozwój. Jak sama Pani mówi, przedsiębiorczość kobiet jest trendy.
I to jest z jednej strony dobre, ale z drugiej strony rodzi się z tego pewien rodzaj presji, którą w szczególny sposób odczuwają te kobiety, które nie chcą ani wracać do poprzedniej pracy, ani zakładać własnej firmy. Chcą po prostu oddać się rodzinie – i za to są krytykowane, szufladkowane jako leniwe i mało ambitne...

– W ogóle nie rozumiem, na jakiej podstawie takie kobiety są określane mianem leniwych. Przecież dbanie o dom i dzieci to jest ogromna praca. Ciśnienie mi się podnosi, kiedy mężczyzna na pytanie o to, co robi jego żona, odpowiada: „Nic, siedzi w domu z dzieckiem”. Ja dziękuję za takie „nic”! Najsmutniejszy w tym wszystkim jest fakt, że tę presję wywierają jednak najczęściej kobiety, my to sobie same robimy. Najwięcej „czułych” słów można przeczytać w internecie, i to działa w obie strony: krytykowane są zarówno te kobiety, które rezygnują z pracy zawodowej, jak i te, które po porodzie szybko wracają do swoich zajęć, pasji. Do dziś pamiętam, jakie komentarze posypały się pod adresem Martyny Wojciechowskiej, kiedy mając małe dziecko, poszła zdobywać szczyty.

Najgorzej jest pokazywać drogę, która jest jedyną słuszną dla wszystkich kobiet – bo takiej drogi nie ma. Na szczęście w naszym społeczeństwie poziom przyzwolenia dla podejmowania indywidualnych, samodzielnych decyzji jest coraz wyższy. To jest początek naprawdę dobrych zmian. Jesteśmy coraz bardziej świadomi, że można żyć i postępować inaczej: ani dobrze, ani źle, po prostu inaczej. Te kobiety, które dobrowolnie decydują się na bycie w domu, bo tak zostały wychowane i szczerze uważają, że to jest ich rola, one są z tym szczęśliwe, spełniają się w ten sposób i nie chcą tego zmieniać. Pozwólmy im więc żyć po swojemu, nie krytykujmy tylko dlatego, że mamy inne przekonania.

A jeśli ta krytyka jest na tyle silna, że przeszkadza kobiecie w byciu szczęśliwą ze swoim wyborem? Ma poczucie winy. Co może z tym zrobić?

– Mamie, która chce zostać w domu, ale ze wszystkich stron słyszy tylko krytykę tego rozwiązania, powiedziałabym: jeśli cię krytykują, to ich w ogóle nie słuchaj, słuchaj siebie!

Czytaj:

Powrót do pracy po urlopie macierzyńskim i urlopie wychowawczym

Mama pracuje: czy da się pogodzić prowadzenie firmy z byciem mamą?

Powrót do pracy po ciąży. Jak wrócić do pracy po urlopie macierzyńskim?

Tylko żeby to było takie proste...

– No właśnie, to jest bardzo banalne stwierdzenie, ale my tego w ogóle nie robimy, nie słuchamy siebie i swoich potrzeb, w tym tkwi problem. My, kobiety, jesteśmy tak silnie nastawione na potrzeby innych ludzi – naszych najbliższych, dzieci, partnera, tak bardzo przejmujemy się tym, co o nas mówią inni, że ciągle staramy się być takie, jakimi różni ludzie chcieliby nas widzieć. Żyjemy życiem naszych bliskich, a zapominamy o naszym własnym – te oczekiwania być może się pokrywają, ale nie zawsze. Wyzwalanie się spod presji zaczęłabym od spojrzenia rano w lustro i odpowiedzenia sobie na pytanie: czego ja sama od siebie oczekuję? Czego chcę? Janis Joplin powiedziała kiedyś: żyj tak, żebyś wiedziała, że to jest twoje życie, nie cudze, bo masz je jedno i nikt nie da ci następnego.

Więc pierwszy krok to szczera rozmowa z samą sobą A kolejny? Wizyta u psychologa lub psychoterapeuty?

– Oczywiście, to jest też dobry pomysł, ale nie każdego na taką pomoc stać, w małych miastach czy na wsiach czasem nie ma w ogóle dostępu do terapeutów czy psychologów. A często najlepsze są najprostsze rozwiązania: warto znaleźć sobie coś, co nam będzie w życiu dawać siłę, podnosić na duchu, ładować dobrą energią. Dla jednych to będzie jakaś pasja, dla innych religia, a dla jeszcze innych wsparcie ze strony lojalnej przyjaciółki. Ważne, żeby znaleźć choć jedną osobę w najbliższym otoczeniu, która wspiera i motywuje, która jest oparciem. Bo presja społeczna działa w obie strony: in minus, ale też in plus. To, co jest w kobietach niesamowite, to to, że potrafimy się od siebie fantastycznie uczyć, rozmawiać ze sobą, inspirować się wzajemnie. Jeśli nie mamy takiej wspierającej przyjaciółki, może pora jej poszukać.

Coraz częściej mamy umawiają się na spotkania podczas spacerów z dziećmi, w parku czy na placu zabaw. Spróbujmy znaleźć właśnie taką „wózkową” koleżankę albo zapisać się do klubu mam, których jest coraz więcej. Teraz jest czas, kiedy małe lokalne społeczności są bardzo aktywne. Jeśli nie wiem, gdzie dzieje się coś ciekawego, mogę poszukać w internecie, a jeśli żadnej takiej inicjatywy w okolicy nie ma, to może właśnie ją stworzę!

A partnerzy? Są wsparciem czy wręcz odwrotnie?

– My często nie zdajemy sobie z tego sprawy, nie doceniamy mężczyzn pod tym względem, a oni potrafią być bardzo silnym wsparciem. I nie o to chodzi, że partner nagle zdejmie z naszych barków wszystkie obowiązki, ale będzie nas wspierał w tym, do czego dążymy. Tylko pozwólmy mu na to, otwórzmy się przed nim, powiedzmy: słuchaj, dla mnie to jest ważne, żeby mieć ten czas dla siebie, więc zostań jutro w domu z dzieckiem, nie planuj niczego.

I co ważne, nie miejmy w takiej sytuacji poczucia winy, że postępujemy egoistycznie.

– Dokładnie. Jest coś bardzo ważnego, o czym kobiety zostające w domu nie mogą zapominać – o sobie! O rozwijaniu jakiejś swojej pasji, zainteresowań, o robieniu czegoś tylko dla siebie, bo to paradoksalnie nie jest egoistyczne zachowanie – to bardzo wiele daje dzieciom, kiedy widzą, że mama ma swoją pasję, w którą się angażuje. 

To całkiem przekonujący argument, bo chyba każdej mamie zależy na tym, aby była dla swojego dziecka dobrym przykładem...

– No właśnie. A najgorszy przykład, jaki możemy dać dziecku, to mama, która jest głównie służącą. Dla swojej rodziny ona jako człowiek jest przezroczysta – to nie jest kobieta, to nie jest osoba ze swoimi pasjami, zainteresowaniami, uczuciami. To jest po prostu mama – taki rodzaj robota, do którego można się przytulić. Jakąkolwiek decyzję kobieta podejmie: czy wróci do pracy, czy zostanie w domu, ważne, aby pamiętała, że jest odrębną osobą. Mama, która w całym tym poświęceniu rodzinie całkowicie zatraciła siebie, to nie jest dobry wzór dla dzieci, a jeśli jeszcze ma taki charakter, że jest nieustająco cierpiąca i niezadowolona ze swojego życia, to w tych dzieciakach rodzi się coś w rodzaju niechęci do niej. Przychodzi później wiek dojrzewania, jest bunt nastolatka i czasem pojawia się nawet pogarda dla tej, która nie potrafiła sobie niczego zorganizować, tylko cierpi i od kilkunastu lat mówi ciągle, że jej w życiu źle.

To musi być przygnębiające: po tylu latach poświęceń poczuć, że nikt tego nie docenia...

– Jest, i to bardzo. Dlatego trzeba sobie uświadomić, że całkowite oddanie się innym tu i teraz jest ze szkodą nie tylko dla mnie, ale paradoksalnie także ze szkodą dla moich bliskich. Inna ważna kwestia, o której nie można zapominać, rezygnując z pracy zawodowej: żeby zabezpieczyć się na przyszłość, abyśmy kiedyś były samodzielne, nie stały się ciężarem dla tych, o których teraz tak się troszczymy. Kobietom, które zostają w domu, często brak świadomości, że później, kiedy odchowają już dzieci, mogą w ogóle nie mieć możliwości powrotu na rynek pracy. Jednak najgorsze jest to, że one w tym czasie, kiedy zajmują się domem, nie opłacają żadnych składek, w efekcie czego w wieku emerytalnym będą nawet nie na skraju, ale wręcz poniżej granicy ubóstwa. Mając przykładowo 60 lat, będą ciężarem dla własnych dzieci, o które teraz tak dbają.

Jak można takiej sytuacji uniknąć?

– Jeśli decydujemy się zostać w domu, to zastanówmy się, jak zabezpieczyć swoją emeryturę. Może mieć jakąś dorywczą pracę, nieangażującą za bardzo, ale dającą zabezpieczenie na przyszłość? Czasem dobrym rozwiązaniem jest, kiedy kobieta, która przejmuje opiekę nad domem i dziećmi, ma jakąś swoją malutką pracę, dosłownie cząstkę etatu, na przykład w bibliotece szkolnej, nawet osobiście znam taką panią. To nie jest praca dla pieniędzy, ale ona wychodzi z domu, ma kontakt z innymi ludźmi, ma swoje własne oszczędności i odkłada co nieco na emeryturę. Niewiele, ale to zawsze lepsze niż nic.

Kwestia emerytury jest niewątpliwie ważna, mam jednak wrażenie, że najgorsze jest zaniedbanie swojego zdrowia.

– Dokładnie, chodzimy do lekarza z dzieckiem, wysyłamy na badania partnera, a nam samym ciągle tam nie po drodze, i potwierdzają to liczne badania. Ręce mi opadają, kiedy spotykam mamę trójki dzieci, która mówi, że nigdy w życiu nie robiła sobie cytologii, bo jakoś nie było czasu, bo dom, dzieci... To jest źle rozumiane poświęcanie się dla rodziny! Nie sztuką jest kompletnie zaniedbać się, troszcząc się wyłącznie o swoich bliskich. Jeśli ich kocham, to o siebie dbam, bo jestem im potrzebna. Często przytaczam taki przykład: kiedy leci się samolotem i coś jest nie tak, wyskakują maski tlenowe. I jeśli lecisz z kimś, kto jest od ciebie zależny, na przykład ze swoim dzieckiem, to nigdy nie dajesz maski najpierw dziecku, tylko sobie, bo jeśli tobie coś się stanie, to wtedy na pewno temu dziecku nie pomożesz. Ważne jest, aby myśleć tym tokiem, będąc rodzicem.

Komu przysługuje urlop macierzyński? WIDEO

Urlop macierzyński. Komu przysługuje?

QUIZ: Sprawdź, czy praca zdalna jest dla ciebie

Pytanie 1 z 6
Miejsce do pracy to dla ciebie: