Syndrom sztokholmski - w związku, w rodzinie. Co robić, gdy ofiara broni swojego oprawcy?

2018-11-13 13:05

Syndrom sztokholmski to problem psychologiczny, który przeciętnemu człowiekowi wydawać się może po prostu absurdalny – polega on bowiem na tym, że ofiara ceni swojego prześladowcę. W przebiegu syndromu sztokholmskiego wszelkie złe uczynki oprawcy są usprawiedliwiane, oprócz tego ofiara nie pozwala zwykle powiedzieć na jego temat złego słowa. Skąd bierze się syndrom sztokholmski i co można zrobić, by go zwalczyć?

Syndrom sztokholmski

i

Autor: Getty images

Syndrom sztokholmski to zjawisko, które opisano w latach 80. poprzedniego wieku. Po raz pierwszy zaobserwowano je po zdarzeniu, które miało miejsce w 23 sierpnia 1973 roku w Sztokholmie.

Spis treści:

Co to jest syndrom sztokholmski

Przyczyny syndromu sztokholmskiego

Syndrom sztokholmski a dysonans poznawczy

Objawy syndromu sztokholmskiego

Syndrom sztokholmski w... bajkach dla dzieci

Syndrom sztokholmski w związku

Syndrom sztokholmski a rodzina

Leczenie syndromu sztokholmskiego

Co to jest syndrom sztokholmski

W 1973 roku w Sztokholmie doszło do napadu na bank, w którym napastnicy wzięli zakładników. Po sześciu dniach udało się uwolnić przetrzymywane osoby, przejawiały one jednak dość nieoczekiwane zachowania.

Zakładnicy bronili swoich oprawców, nie chcieli też zaznawać przeciwko nim na policji. To jednak jeszcze nie wszystko – jedna z przetrzymywanych osób założyła fundację, której zadaniem była zbiórka pieniędzy dla prawników porywaczy, inna zaś z porwanych finalnie zaręczyła się z jednym z porywaczy.

Analizując wymienione wyżej zachowania, można by tak naprawdę pomyśleć, że zakładnicy musieli dosłownie postradać zmysły. Było jednak inaczej – rozwinął się u nich po prostu syndrom sztokholmski.

Po raz pierwszy wspomniał o nim kryminolog i psycholog, Nils Bejerot – mężczyzna ten był jedną z osób, które współpracowały z policją podczas wspomnianego wyżej napadu na bank i właśnie on nazwał przejawiane przez ofiary nietypowe zachowania syndromem sztokholmskim.

Przyczyny syndromu sztokholmskiego

Syndrom sztokholmski rozwija się u osób, które zetkną się z wyjątkowo stresującymi sytuacjami.

  • Problem pojawiać się może u uprowadzanych ludzi, ale i u osób przebywających w więzieniu, obozie pracy czy nawet… w toksycznym związku.
  • Aby doszło do syndromu sztokholmskiego, ofiara musi najpierw wyjątkowo bać się swojego oprawcy. Może ona lękać się o swoje życie, mieć wrażenie, że jest od oprawcy całkowicie zależna czy też ofiara może mieć przeświadczenie, że jest całkowicie bezsilna i nie jest w stanie w żaden sposób wpłynąć na zachowania oprawcy.
  • Gdy ofiara przebywa ze swoim katem przez coraz dłuższy czas, zaczyna zwykle inaczej interpretować jego zachowania. Prześladowca czasami pozwala przecież ofierze np. skorzystać z toalety, daje jej posiłki czy też decyduje się on odsłonić okna w jej celi po to, aby mogła ona ujrzeć choć przez chwilę promienie słońca.

Syndrom sztokholmski a dysonans poznawczy

Czyny te sprawiają, że ofiara może niejako zaczynać widzieć w swoim oprawcy człowieka, może zacząć się jej wydawać, że nie jest on tak naprawdę na wskroś zły. Pojawiać się wtedy może zjawisko, które określane jest jako dysonans poznawczy.

Dla ludzkiej psychiki korzystne ono z całą pewnością nie jest. Ofiara zdaje sobie bowiem z jednej strony sprawę, że jest właśnie ofiarą, z drugiej zaś strony, zaczyna ona kierować ku prześladowcy pozytywne odczucia.

Dysonans poznawczy bywa źródłem mętliku w głowie – w końcu jeden, ten sam człowiek ma dwa skrajne punkty widzenia – przez co w końcu umysł dąży do wybrania tej jednej, „właściwej” wersji. Wtedy właśnie kat może zostać uznany za osobę dążącą do dobra ofiary i pojawiać się może u niej syndrom sztokholmski.

Czytaj:

Kryzys w związku. Czy kłótnie są potrzebne?

Jak reagować na narzekania partnera i zmienić toksyczny związek?

Objawy syndromu sztokholmskiego

  • Ofiara postrzega swojego kata w pozytywny sposób - najbardziej charakterystyczna cecha syndromu sztokholmskiego.
  • Brak krytycznego osądu sytuacji  – dochodzi bowiem w przebiegu tego zjawiska do tego, że ofiara nie zauważa problemu w przypadku zachowań kata (takich jak np. kierowanie ku niej agresji psychicznej).
  • Ofiara usprawiedliwia zachowania oprawcy - kat może być także przez ofiarę idealizowany i może ona żywić w stosunku co do niego wyłącznie pozytywne uczucia.
Dobrze wiedzieć

Syndrom sztokholmski w... bajkach dla dzieci

O syndromie sztokholmskim mówi się głównie w kontekście ofiar różnego rodzaju przemocy, co ciekawe jednak, można się jednak natknąć i na opinie, że jeden przypadek tego problemu pojawił się w pewnym, dość popularnym… filmie animowanym.

Mowa tutaj o „Pięknej i Bestii”. Główna bohaterka, Bella, zanim zaczęła darzyć Bestię pozytywnymi uczuciami, najpierw była u niego przetrzymywana zasadniczo wbrew swojej woli.

Czy dwójkę tych bohaterów połączyła wielka miłość, czy też może jednak syndrom sztokholmski – ciężko orzec, z pewnością jednak wspomniane wyżej spostrzeżenie jest dosyć interesujące.

Czytaj:

Bajki Disneya: top 10 kultowych filmów, które musisz pokazać dziecku

Bajki terapeutyczne dla dzieci: czemu służą i czy warto czytać je dzieciom?

Syndrom sztokholmski w związku

Typowo syndrom sztokholmski traktuje się jako problem osób porwanych i przetrzymywanych w niewoli przez dłuższy czas, w praktyce jednak, niestety, jego przejawy bywają spotykane również i w związkach międzyludzkich. W wielu toksycznych relacjach jeden z partnerów przybiera rolę kata, drugi z kolei rolę ofiary. O tym, że związek taki nie funkcjonuje prawidłowo, przekonywać nikogo zapewne nie trzeba.

Ofiara może mieć niejako świadomość działań swojego partnera – może ona np. zdawać sobie sprawę z tego, że kieruje on ku niej agresję psychiczną, ogranicza jej plany czy zdolności rozwoju, a jednocześnie nie podejmuje żadnych prób walki z tą sytuacją. Więcej nawet – ofiara wciąż usprawiedliwia swojego oprawcę.

Mawia się, że miłość jest ślepa – w przypadku syndromu sztokholmskiego w związku rzeczywiście tak jest. Ofiara problemu zawsze wytłumaczy swojego kata: w końcu miał on ciężkie dzieciństwo, poprzedni partnerzy go zawiedli czy też w pracy narażony jest na bardzo silny stres.

Nie widzi zwykle tego, jak negatywnie wpływają na nią działania oprawcy – skupia się na tym, aby wytłumaczyć jego zachowania. Jednocześnie ofiara nierzadko całkowicie zaniedbuje całkowicie swoje potrzeby: skupia się na tym, by zadowolić oprawcę i próbuje wystrzegać się tych zachowań, które mogłyby wzbudzić irytację lub gniew w jej partnerze.

Syndrom sztokholmski a rodzina

Z syndromem sztokholmskim w związku związana jest zwykle również i izolacja. Kat zdaje sobie sprawę, że bliscy jego ofiary, rodzina czy przyjaciele, mogą podejmować próby odciągnięcia jej od niego. Podejmuje więc starania (zwykle zakończone powodzeniem) o odizolowanie ofiary od tych ludzi.

Może on w tym celu sugerować ofierze, że jej bliscy są do niego uprzedzeni czy też że próbują działać na jego niekorzyść. Wtedy, gdy ma on do czynienia z ofiarą syndromu sztokholmskiego, zwykle ziarno pada na podatny grunt i ofiara rzeczywiście wycofuje się z kontaktów z bliskimi jej ludźmi.

Jeszcze innym zjawiskiem związanym z syndromem sztokholmskim w związku jest zwykle niemożność ucieczki. Oczywiście, ciężko to porównywać do niemożności ucieczki przetrzymywanej osoby w przypadku porwania. Zakończenie takiego związku może utrudniać chociażby posiadanie z katem dzieci czy wspólnego kredytu mieszkaniowego lub też bycie zależnym finansowo od oprawcy.

Czytaj:

Nieszczęśliwa żona i matka. Mam dom, męża, dzieci i jestem nieszczęśliwa

Kryzys w związku a ciąża. Chcieliście tego dziecka, a teraz coś się między wami psuje. Dlaczego?

Co robić, gdy dzieci zadają trudne pytania? Wideo

Jak odpowiadać na trudne pytania dzieci?

Leczenie syndromu sztokholmskiego

Walka z syndromem sztokholmskim prosta nie jest, można jednak go zwalczyć. Ważną rolę odgrywają tutaj zwykle bliscy osoby, która ma syndrom sztokholmski – to oni mogą skłonić ją do wyrwania się z toksycznych relacji. Łatwe – ze względu na przywiązanie do oprawcy – zwykle to nie jest, aczkolwiek naprawdę jest to możliwe.

Przede wszystkim trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość. To, że ofiara unika odwiedzin u rodziny czy nawet kontaktów telefonicznych z bliskimi, nie świadczy o tym, że straciła całkowicie z nimi więź – jest ona po prostu przysłonięta uczuciami skierowanymi ku oprawcy.

Zdarza się, że ofiara sama w końcu nabiera dystansu i widzi, co czyni z nią i jej życiem oprawca – może to być dla niej bodźcem do tego, aby zakończyć toksyczny związek i odzyskać radość życia. Pomagać jej może w tym wsparcie udzielone przez bliskich.

Syndrom sztokholmski bywa jednak ogólnie bardzo silny i tak jak niektóre ofiary są w stanie samodzielnie się z nim uporać, tak już inne przez bardzo długi czas, mimo swoich starań, pozostają w sidłach patologicznych przekonań. W takich przypadkach nie ma się co wahać – warto wtedy po prostu skorzystać z pomocy psychologa czy też psychoterapeuty.

Jaką jesteś partnerką?

Pytanie 1 z 5
1. Wracasz z pracy po wyjątkowo męczącym dniu. Mąż witając cię, mówi, że nie możesz dziś na niego liczyć, bo jest ledwie żywy.